Noc Grozy w Potęgowie
To miał być spokojny wyjazd na grzyby, a przerodził się w horror. W piątek po południu wybraliśmy się do Ośrodka w Potęgowie aby sprawdzić czy wszystko jest jak należy, a przy okazji trochę odpocząć i się zrelaksować na grzybach.
Dotarliśmy na miejsce w piątek wieczorem i po sprawdzeniu okazało się, że wszystko jest w porządku i spokojnie rano możemy iść na grzyby. Cały horror zaczął się przed godziną 23.00, nagle zaczął lać potworny deszcz i pokazały się błyskawice z piorunami. Pierwszy huk rozległ się bardzo blisko nas, a spaliśmy w pokojach Ośrodka. Jedno z drzew, stara brzoza, wali się prosto na stołówkę, a za chwilę kilka drzew uderza w magazyn, jak się później okazało trzy brzozy i dwie sosny. To nie był wiatr tylko huragan jak sztorm na morzu.
I znowu przewracają się brzozy prosto na domek typu „Szałas”, jedna z nich uderza w domek i na całe szczęście blokuje dostęp dwóm pozostałym.
W życiu przeżyłem różne wydarzenia, ale tego co się działo nie da się opisać i nigdy nie widziałem nic podobnego. Ten dreszczowiec trwał ok. 40 minut, potem wiatr trochę się uspokoił, ale dalej padał deszcz. Rano jak tylko wstał świt, wyszliśmy na taras obejrzeć co się stało, widok był porażający. Drzewa powalone z korzeniami, ukręcone na wysokości ok. 5 m i rozrzucone po całym ośrodku. Sobota od samego rana okazała się wyzwaniem, bez prądu i wody, bez możliwości wyjazdu, gdyż na drodze były poprzewracane drzewa. Relaks w sobotę polegał na tym, iż do godziny 16.00 wycinaliśmy przewrócone drzewa, aby udrożnić drogę dojazdową, na której spotkaliśmy strażaków, którzy robili to samo co my tyle, że od strony Linii. Spotkaliśmy się przy naszym szlabanie wjazdowym. Obecnie Ośrodek nadaje się do generalnego remontu.
hm Bogdan Formella